Forum www.kropki.legion.pl Strona Główna www.kropki.legion.pl
Forum gry w kropki -
KLIKNIJ I ZAGRAJ W KROPKI ON-LINE
Zasady gry

 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kropki vs go cz.2
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następna
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kropki.legion.pl Strona Główna -> Hydepark
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
radji



Dołączył: 17 Cze 2002
Posty: 556
Skąd: z Siedlec

PostWysłany: Sro Maj 14, 2003 10:59 am    Temat postu: Kropki vs go cz.2 Odpowiedz z cytatem

...pięć lat później

Mrok ogarna las,pelnia księżyca w której świetle postac wilka wyjacego przerażająco,w oddali śpiew drapieżnych ptakow ruszających na rzer.
Mezczyzna siedzial przy dzrewie,ognisko paliło sie jaskrawo czerwonym ogniem,którego blask padał na jego twarz,oszpeconą blizna od czoła przez lewe oko po policzek.Domniemany sprawca musial słabo ciąć gdyz nie uszkodzil oka.Mężczyzna pozornie spal.
Cichy szept i chalas usłyszal niemal natychmiast,czekal jeszcze,udając że śpi.Jednym okiem patrzył na kerzewy,z ktorych po chwili wylonił sie człowiek.Po cichu podchodzil do niego,w prawej dłoni trzymal długi 30 cm nóż rzeźnicki.obszedł ognisko zbliżając sie do niego,gdy stał metr dalej zaatakowal zdradziecko i cicho.Śpiący chwycił nagle miecz który leżal koło niego,odbił uderzenie sztyletem tak mocno że atakujacy upadl na ziemie.W tej chwili z krzewow wyskoczył drugi mężczyzna,w rece trzymał toporek,z krzykiem ruszyl w jego strone.Jednak śpiący byl na to gotowy,w lewej rece mial przyczepiona małą kusze,którą momentalnie skierowal w strone drugiego atakującego.Wystrzelil,bełt przebił ramie,a drugi atakujący padl na ziemie.
Spokojnie wzia pochodnie i podszedł do pierwszego atakujacego,zblizyl ogień do jego twarzy.
-A niech mnie-zaśmial się-toz to michals we własnej osobie.
Michals leżal spokojnie,staral się przypatrzec twarzy nieznajomego,tą jednak przyslaniał cień.
-Pamietasz mnie chłystku,heh,chyba nie ale pamieta mnie twoj kompan double dragon,ktory pięć lat temu poczół lekkie ukucie w jajkach.
Nieznajomy zaśmial sie szyderczo.Michals juz wiedzial kogo chcial zarrznąć,stal przed pierwszy marszalek armii kropkowiczow,czerwony"red"sztandar.
-Pamiętasz tamto pole?-zapytal red-pamietasz.ja tez,ale nie wiesz jaki byłem wkurwiony tego dnia że cie nie zlapalem.Ale widocznie przeznaczone ci jest zginąć z mojej ręki.
-Nie zabijaj mnie-powiedział michals,w jego glośie słychać było strach.
-Podaj choć jeden powod.
-A ty masz jakiś powod by mnie zabijać?-zapytal juz pewniej michals.
Red zaśmial sie.
-choćby dla satysfakcji
-Nasze krolestwo się rozpadło...-zaczą michals
-nasze?
-nasze,twoje teraz to już bez różnicy,nie ma juz kropek pozostalo go,teraz stoimy po tej samej stronie barykady,nie ma juz nabijaczy,nie ma już mnie ani ciebie,nie ma juz nic.Więc po co sie jeszcze wyrzynać.
Na twarzy reda ponownie zagościł uśmieszek.
-Kiedyś myślalem ze jak cie znajde to zarzne bez słów,ale widocznie miekne na stare lata,przekonaleś mnie.
czerwony wskazal na drugie atakująceg.
-A ten to kto?
-Nie wiem,nie przedstawialismy sie sobie,mieliśmy obaj tylko grabić goistów.
Czerwony podszedl do niego,ktory lezal na plecach.
Psia jego mac faktycznie sie starzeje-powiedzial patrząc na bełt wbity prosto w serce-celowalem w bark.
Mężczyzna naturalnie nie żył.
-Siadaj i opowiadaj co wiesz,jeśli co kolwiek wiesz,ale pamietaj jeszcze jeden taki wyskok i zabije jak psa.
Michals kiwna glowa że rozumie,oboje usiedli po przeciwnych stronach ogniska.

c.d.n wkrotce.


Ostatnio zmieniony przez radji dnia Sro Maj 14, 2003 7:38 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
 
 
radji



Dołączył: 17 Cze 2002
Posty: 556
Skąd: z Siedlec

PostWysłany: Sro Maj 14, 2003 7:37 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Godzina była późna, ogień palił się rzucając światło dookoła, w jego świetle siedziały dwie postacie.
-Więc michals co wiesz?-zapytal red.
Michals spojrzal na niego.
-Po bitwie na kropkowym polu wszystko się zmieniło, panstwo kropkolandia upadła wciagu nastepnych kilku dni, na jego miejscu powstała golandia.
-Nie tłumacz mi historii- przerwał mu czerwony-powiedz co się stało z kropkowiczami.
-Doszły mnie słuchy ze wielu z nich walczyło najemnie,po wojnie w golandzie stosunki miedzy kropkowiczami a goistami jeszcze bardziej popsóły się,więc wielu wyjechało chcąc uniknąć prześladowań.
-A ty,co przez ten czas robiłeś?
-Tułalem się tu i tam, obrabiając co raz bogatych goistow.
-A co się stało z kibicem?
-Kibic,kibic podobno nieżyje,podobno poległ trzy lata temu gdzies w pojedynku,czy cos takiego
Czerwonysztandar wstał wyprostował się, po czym,zrobił pare kroków,w ta i spowrotem i znowu usiadł.
-Co zamierzasz? – zapytal michals
red spojrzal na niego
-nie wiem – odrzekł - dopiero wróciłem.
-Gdzie się znajduje najbliższe miasto? -zapytał po chwili.
-Dwie godziny drogi stad, zaprowadze cię.
Czerwony uśmiechna się.
-A po co ty mi jesteś?
-Wiele się zmieniło, od kiedy wyjechaleś, a zreszta przyda ci się drugi miecz.
Czerwony usmiechna się jeszcze glośniej
-Ten rzeźnicki nóż nazywasz mieczem!!!
-Umiem całkiem sprawnie władac mieczem – odpowiedzial michals nie zwracając uwagi na drwine.
Red przez chwile patrzył na niego.
-Eeech psia jego mac, miekne na stare lata oj miekne, niech ci będzie chłystku, o świcie wyruszamy.

Dośc drastycznie poranek przywital Michalsa, mocny kopniak reda natychmiast postawił go na nogi.
-Wstawaj, czas ruszać, prowadz michals-czerwony był prawie gotów do drogi,jeszcze tylko założyl sobie miecz na plecy i poprawił mała kusze przyczepiona do lewej ręki.
-A wprowadz mnie w jakąś pułapke to zatłuke jak psa,zgine może ale ciebie zarżne.
Michals lekko obórzył się.
-co tak na mnie patrzysz, to ze biore cie cały czas za szumowine to wynik tego że twoim kumplem był ten chujek double dragon.
-Double dragon nie był moim kumplem,to wy niechcieliście mnie w swojej społeczności – powiedział cicho michals.
Red zaśmiał się głośno.
-Był czy niebył gówno mnie obchodzi,prowadz do miasta teraz,w tym lesie niedługo mchem obrosne.
Oboje ruszyli po chwili w droge.

c.d.n wkrótce
Powrót do góry
 
 
radji



Dołączył: 17 Cze 2002
Posty: 556
Skąd: z Siedlec

PostWysłany: Czw Maj 15, 2003 11:50 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jeśli można by sklasyfikować bary, ten byłby gdzieś w końcówce. Obskórne ściany na których nieliczne świece dawały minimum światła, ledwo trzymające się krzesła i stoliki, które lepiły się od tłuszczu, nie myte chyba z rok. Barman któremu za sam wygląd można by dac 20 lat.A za stołami niepewne typki które pod wplywem alkocholu szybko siegali po broń, zreszta nawet bez alkocholu szybko szachowali śmiercią.
-A pamiętasz radji jak żeśmy pogonili tego kupca, spierdalal tak że mu monety lecialy z gaci- głos pijanego meżczyzny rozległ się w barze.
-mógl chujek oddać po dobroci, hehe- odpowiedzial rownie pijany radji.
Obaj wybuchneli śmiechem, barman patrzył na nich spode łba.Radji zmierzyl go wzrokiem.
-Co się kurwa gapisz, zasadzić ci chuju kopa – warkna do niego. Barman choc bojaźliwy nie był i umiał radzic sobie z takimi typami,tym razem odwrócił wzrok posłusznie.
Znów obaj mężczyźni wybuchneli śmiechem.
-Ale aros co ci powiem to ci powiem ale jak piec lat temu rozjebaliśmy goistów, to to był najpieniejszty dzien w moim zyciu – radji przestal się śmiac staral się zachowac powage mimo dość dużego już upojenia alkocholowego.
Aros tez ucichł,oboje milczeli przez chwile.
-Za poległych!!!,niech im ziemia będzie lekka– przerwał milczenie Aros unosząc kufel z piwem w góre, radji zrobił to samo,stukajac o kufel kumpla.
Po chwili zaczeli wymieniać poleglych na tym polu, stukając się za kazdego.
- A pamietaaz generala kibica? – spytal radji po ostatnim toaście w którym pili „za” generala von satanusa.
-Pamietam,jak nie-aros mówił cicho-słyszalem że ubili go 2 lata temu.
Oboje milczeli przez chwile.
-Zajebani goisci – wykrzykna nagle aros- Na pochybel skurwysynom
-Na pohybel skurwysynom – krzykneli już razem. Reszta baru z których większość stanowili goisci spojrzała się na nich krzywo.Radji i Aros nie zwracali na to uwagi,gdyż nikt nie kwapił się żeby im przeszkodzić w tych „toastach”.Najwidoczniej tego dnia w barze nie siedzieli kilerzy z prawdziwego zdarzenia. Obaj chćieli się znow stuknąć kuflami, tym razem za zdrowie żyjącego ma się rozumieć marszałka czerwonego „reda” sztandara,gdy drzwi knajpy z hukiem odtworzyły się.Wszyscy spojrzeli w strone wejścia,w drzwiach stalo dwóch mężczyzn. Jeden miał na sobie płasz,a jego twarz zasłaniał kaptur,drugi ubrany szary kubrak przypominąl troche drobnego złodziejaszka.
-Co za bladź!!! – wykrzykna nagle Aros,patrząc na zlodziejaszka.
-Co jest aros? – zapytal spokojnie radji,popijając piwo.
-Patrz kto tam stoi.
Radji spojrzal na drzwi i zaśmial się glosno.
-Czy mnie oczy nie mylą, toc to Michals kurwa to ja go tyle szukalem, a on sam przychodzi,jak szczur do trudki.
Aros wstal,wyjał z cholewy nóż i ruszył w strone Michalsa,już miał przystawić jego ostrze do jego szyji ale jego reke powstrzymał mężczyzna w kapturze.
-Czego kurwa...-aros w tej chwili spojrzał na nieznajomego,w twj chwili zobaczyl jego twarz.
-Spokojnie aros-powiedział nieznajomy i zdją kaptur.,Radji również spojrzał z niedowieżaniem,stał przed nimi marszalem czerwony”red”sztandar.
Gdy pocżatkowe zdziwenie opadło Aros natychmiast zaprosił reda do stolika, Michals ruszyl za nimi.
-A ty gdzie kutasie – Aros spojrzał na niego ostro.
-Sokojnie,aros,spokojnie- powiedzial czerwony.
Po chwili wszyscy czterej siedzieli już przy stoliku.
-Jest jeszcze ktoś z wami? – zapytał red.
-Hit jest,znaczy Hitman- odpowiedzial radji- ale najebal się już, śpi na górze.
Jak to mówia pijany z trzeźwym nigdy się nie dogada, tak samo było i tym razem, zreszą i radji i aros niedlugo już mogli siedziec przy stolikach o wlasnych siłach.

c.d.n. wkrótce

I wypomnij mi besti że pisze za krótkie kawałki Smile
Powrót do góry
 
 
radji



Dołączył: 17 Cze 2002
Posty: 556
Skąd: z Siedlec

PostWysłany: Czw Maj 15, 2003 3:27 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mocny bol głowy i susza w gardle obódziły Hitmana.Lezał on w ciuchach na starym łózku w pokoju który poznal dopiero po chwili. W środku śmierdziało jak w gorzelni,wstal gwałtownie, omal nie nastepując na skulonego radjego śpiącego na podłodze obok łóżka,nieco dalej na krzęsle kimał Aros. Hit szybko ogarna się, poprawił fryzure i ruszyl strone drzwi.W kilka sekund potem wchodził już do baru w którym spedził pół wczorajszej nocy. Rozejrzał się dookoła,w środku prócz barmana siedzialo jeszcze dwóch typków.
W glowie jeszcze huczało i wzrok był zamglony ale hitman poznał jednego znich.
-Niech mnie kule biją – powiedział podchodząc-Niewiem czy salutować ci ścisnąc grabe,
-Siadaj Hit- powiedział red siedzacy i popijający piwo.
-Chodziły słuchy że cię ubili, inni mówili żeś się powiesil po bitwie na kropkowym polu.
Czerwony zasmiał się nieznacznie.
-Aros i Radji wiedzą?
-Wczoraj mnie widzieli,ale nie wiem czy będą pamietać.
Drzwi prawie z zawiasów wypadly,gdy aros przymierzył w nie kopniakiem.
-Barman 2 browary!!!-krzykna gdy wszedł do środka.Miecz trzymal na karku,jedna reka trzymając ostrze druga rekojeść.Radji wszedł tuz za nim.
-Patrz to jednak nie był sen-Aros spojrzal na reda.
Cała piatka usiadła przy jednym stoliku,barman podal piwo.
-Wiec co się z toba działo przez te lata,Red ? – zaczą radji
Czerwony łykna z kufla.
-Po bitwie wyemigrowalem,jako najemnik zarabialem i to calkiem niemało.
-Wiec co cie tu sprowadza spowrotem?-wtracił Hit
-Ciekawość.
-Tu nie ma już nic ciekawego – odezwał się radji – po klesce na kropkowym polu nie zostało nas za wielu,większośc jak i ty walczyło w innych armiach, najczęsciej przeciwko goistom.
-A was tu co trzyma?
-Patryiotyzm – powiedział z usmiechem na twarzy aros.Radji również zaśmiał się nieznacznie.
-A tak powaznie – zaczą radji –to nic,po prostu pomysleliśmy że lepiej pogebimy goistow grabiąc ich.Po bitwie na kropkowym Polu zeszliśmy się we czterech,ale bolitola już 2 lata będzie jak ubili bracia Chocianow.
-Okradaliśmy karawany kupieckie i tym podobne rzeczy,nawet niezły był z tego zarobek-ciagna radji – zreszta ci co zostali tylko tym mogli się zajmować.
-Kto to ci bracia Chocianow? – zapytał red widocznie zaciekawiony tymi nazwiskami.
-To logiczne że ich nie znasz.pojawili się 3 lata temu,nieźli z nich rembajła,pracuja jako najemni kilerzy w słuzbie generała Soldana., kawał skurwieli z nich-odpowiedział radji
-Podobno zasiekali Kibica –dodal Aros.
Nastała chwila ciszy,wypełniona piciem piwa.
-Może przystaniesz do nas? – zapytał powaznie hit
-Skoro wróciłem to czemu nie, kasy mało, a trzeba zarabiać.
-Będzie znowu czwórka – usmiechną się hit.
-Piątka – red wskazał na Michalsa.
-Poważnie chcesz go ciagnąć?
-Nie ciągnąć, on musi odpokutować za swoje zbrodnie.
Michalsowi widocznie to się podobalo.
-Niech będzie piątka – Radji podniusł kufel do toastu, reszta zrobiła to samo.
Wszyscy łykneli solidnie zimnego piwa z kufla.
-Wiem gdzie jest best – Cichy i niepewny głos Michalsa zabrzmial przy stole.Wszyscy spojrzeli na niego.

c.d.n. wkrótce

"Jesli szukacie analogi miedzy moja powieścia,a graczami w kropki to powiem że umiejetności fechtunku zalezne sa od tego jak kto gral w kropki"
Powrót do góry
 
 
Hitman



Dołączył: 03 Cze 2002
Posty: 145
Skąd: Retired Dotman

PostWysłany: Sob Maj 17, 2003 11:42 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

radji napisał:
Mocny bol głowy i susza w gardle obódziły Hitmana.Lezał on w ciuchach na starym łózku w pokoju który poznal dopiero po chwili. W środku śmierdziało jak w gorzelni,wstal gwałtownie, omal nie nastepując na skulonego radjego śpiącego na podłodze obok łóżka


Normalnie strzał w "dziesiątke", jak u mnie na chacie po kazdej imprezie Smile
Radji powinieneś książke napisać Smile
Powrót do góry
 
 
radji



Dołączył: 17 Cze 2002
Posty: 556
Skąd: z Siedlec

PostWysłany: Sob Maj 17, 2003 12:48 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Miasto opuścili szybko i sprawnie mimo że Hitman,radji i aros mieli konie. Omijali wieksze ulice, na których stały stragany, i tłoczyli się kupcy oraz masy ludzi.Waskimi uliczkami które Aros znal znakomicie doszli do bram, przeszli fose i byli już poza jego murami. Dukt którym mieli się poruszać biegł przez przez pola, przecinany niewielkimi wzniesieniami.Idąc mijali kupcow którzy na wozach wieźli swój dobytek, zbrojnych rycerzy przed których spojrzenie starali się uciec,byli wkońcu wyjetymi spod prawa, mijali piekne karety wiazace zapewne jakiś wysoko urodzonych szlachciców.Im dalej jednak od miasta tym mniej ludzi dało się zauważyć, wreście w obrębie wzroku nie dało się zauważyć ani jednej zywej duszy.
Szli dość szybko, Hitman i Aros na przodzie, w srodku samotnie Michals,a styłu radji i red wyraźnie zajęci rozmową.
-Wiezysz temu Michalsowi – Radji mówil na tyle cicho by tylko czerwonysztandar mógl go usłyszeć- może on chce nas w jakąś pułapke wprowadzić.
-Watpie by chcial, w sumie to kropkowicz, tak jak i my goistow nie znosi.
-Ale chyba pamietasz po jaka flagą swego czasu walczył.
Czerwony wzrószył ramionami.
-To było dawno-powiedział lakonicznie.
-Nie ufam mu, oj nie ufam ja mysle ze przez niego w jaką kabale wpadniemy,oj mogłes go zarznąc kiedy miałeś okazje Red.
- Spokojnie radji utłuc go jeszcze zdążymy,a może on naprawde wie gdzie jest best..
Hitman dał znak gestem, czerwony,radji i michals podbiegli do nich cicho.
-Co jest grane hit?
Ten tylko wskazał palcem.
Ok. 200 metrow od nich,koło lasu sześciu konnych zawieszalo dwa stryczki na gałęzi drzew.
Pod drugim drzewem siedzialo dwóch związanych którzy zapewne mieli te stryki wyprubować.
-Co robimy? – zapytał Hitman – mijamy ich?
red chwile pomyslał.
-Radji,Aros i ty Hit,obiedzcie szeroko i zaatakujcie od strony lasu tylko galopem-powiedział-
-A ty?-zapytał Hit
-O mnie się nie martw.-red uśmiechna się.
Długo nie zastanawiając się cala trójka wskoczyla na konie.
-Michals zostań tu
-Czemu?-oburzył się Michals
-Siedz mówie,na nic mi się nie przydasz,możesz tylko zaszkodzić.
Red ruszył żwawo w kierunku jeźdzcow.Ci zauważayli go dość szybko, dwoch z nich ruszyło w jego kierunku. Byli w zbrojach, żaden z nich nie miał na glowie helmu.Nie mineło kilka sekund nim obaj stali tuz przy czerwonym przyglądając mu się wnikliwie,czerwony również nie spószczal z nich wzroku.Jeden wyraxnie starszy z wasami od ucha do ucha, drugi j jakiś młodziak ogolony gładziutko jak by do slubu szedł.
-Wynos się stąd przybłedo – warkna jeden z nich,wąsaty.
Mlodziak tylko przygladal się gniewnie.
-A cóż to takiego waznego ze przejśc nie wolno.
Mlodzik parskną, wasaty zaśmial się glośno.
-Wynoś się przybłędo albo żelaza mego posmakujesz- wąsaty wskazał na rekojeść miecza, przy pasie.
Czterej jeźdzcy pilnujacy wieźniów,wyraźnie zaskoczyli się gdy wśród nich znalazl się Radji z obnazonym mieczem, ciął najbliższego w szyje. Aros i Hitman byli tuz za nim, dwoch nastepnych padło od ich ciosow. Czwarty kawalerzysta co prawda zdążył siegnąć po miecz, ale uzyć go nie zdolał,Radji ciął w go przez łeb, którego część upadla na ziemie.
Co jest grane – odezwal się młodzik, wyraźnie zaskoczony, zrobić już nie zdołal nic, bełt Reda miotany z bliskiej odległości przebił zbroje i ugrząs pod ramieniem.Wasaty chwycil za miecz, Czerwony tez już swój trzymal w ręku.Kawalerzysta ruszył zajadle na swym koniu w jego strone,ciął,był pewien ze trafi.unik i cios był prawie niezauważalny dla oka.Koń upadl raniony. Wasaty podnósl się z ziemii, teraz na jego twarzy pojawil się strach, teraz już wiedzial ze nie stoi przed byle przybłedą. Red demonstracyjnie schowal miecz do pochwy na plecach. Wasaty trzymał miecz obóracz patrząc w oczy swego przeciwnika. Zaatakowal, nie trafil Czerwony z najwiekszym spokojem unikna ciosu,zaatakowal ponownie,znów miecz przecia powietrze, Ponowny atak miał być jego ostatnim, miecz reda wysuna się w mgnieniu oka, cios padl tylko jeden ale śmiertelny, głowa wasatego poturlala się po ziemii, cialo opadlo bezladnie.
Radji, Aros i Hitman wraz z uwolnionymi już więźniami denatów przygladali się pojedynkowi.Jedni kiwali głowa z niedowiezaniem na twarzach innych pojawil się uśmieszek.Red spokojnie otarl miecz o zabitego,schowal i spojrzał na niedoszłych wisielcow.
Poznal ich natychmiast był to maaaq i gothar.

c.d.n. wkrotce
Powrót do góry
 
 
radji



Dołączył: 17 Cze 2002
Posty: 556
Skąd: z Siedlec

PostWysłany: Wto Maj 20, 2003 8:31 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Slonce już zachodziło więc cala siodemka opusciła dukt udając się na poszukiwanie miejsca na nocleg. A miejsce znalazlo się szybko, mała polanka na skraju lasu była ku temu idealna. Położona dośc daleko od drogi i przyslonieta kilkoma drzewami dawala mozliwośc rozpalenia ogniska, bez groźby dojrzenia go z oddali. Wszyscy usiedli wokół paleniska. Aros wraz z Hitmanem upolowali sarne która teraz piekła się nad ogniem.
-To opowiadajcie, za co wam ten stryczek szykowano? – Zacza Radji siedzacy przy drzewie i rzujacy źblo trawy. Wśród wszystkich obecnych panowala dośc radosna atmosfera.
Gothar łykna z manierki, maaaq parskną...
...- To na pewno tu maaaq – zapytał gothar, rozgladając się po izbie która miala uchodzić za bar. Dwa stoliki na krzyż, przy jednym dwóch ludzi z których jeden spał. Obsługe stanowila gruba barmanka stojaca za ladą, kilka metrow od nich.
Maaaq tez zastanawial się gdzie trafił.
-Poczekajmy chwile – odpowiedzial siadając przy drugim stoliku, Gothar zrobil to samo.
Barmanka podeszła do nich.
-Czego?- zapytała wyraźnie niezadowolona.
Obaj spojrzeli na nią lekko zdziwieni.
-Dwa piwa – wypalił gothar. Barmanka wzruszyła rekami, odwrócila się wolno i ruszyła w strone lady. Fałdy tłuszczu obrzydliwe podskakiwały na jej ogromnym tyłku.
Nie minela chwila a drzwi do knajpy otworzyły się, stana w nich mężczyzna w średnim wieku, nieco tęgawy z kilkódniowym zarostem na twarzy. Rozgladal się przez moment. Gdy zobaczył maaaqa i gothara spokojnie ruszył w ich strone. Przywital się i usiadl kolo nich.
-Co masz? - zapytal z miejsca maaaq
Mężczyzna przysuną się do nich.
-Skok jest pewny, małe ryzyko i duzy zysk, ledwie dwóch ludzi w eskorcie – mówił cicho na tyle by obaj go uslyszeli...
... – widocznie nie był taki pewny – odezwal się leżący przy drzewie red.
Maaaq nie zwrocił uwagi, tylko ciągna dalej...
...- a co ty z tego będziesz miał? – zapytal gothar, najwyraźniej nie ufając swemu zleceniodawcy.
Męzczyzna wyprostowal się.
-odpalicie mi 20% z tego co znajdziecie.
Gothar nie był pewny skoku, wydawal się za prosty, maaaq jednak przekonał go, zgodzili się.
Red przysypiał, Radji również czuł się coraz bardziej sennie, Hitman, Aros i Michals dalej sluchali opowieści.
-Zaczailiśmy się przy drodze, w lesie – ciagna maaaq...
... Powoz jechal zgodnie z planem, w przeciwieństwie do innych szlacheckich karet zdobionych drogimi kamieniami i zlotem, ten wygladał można by powiedzieć naturalnie. Obok powozu konno jechało dwóch ludzi uzbrojonych w miecze, woźnica miał jeszcze obok siebie kusze. Maaaq i Gothar wyskoczyli jednocześnie, pierwszy ciął konia, który staną na dwóch tylnich nogach, po chwili przewrócił się razem z jeźdzcem. Maaaq podbiegł do męzczyzny i przygwoździł go mieczem do ziemi. Drugi zbrojny zareagowac nie zdążyl również, Gothar chwycił go silnie i zrzucił z kulbaki.,nie czekając ciął go przez szyje, leżący zacharczał, krew prysnela. Woźnica nie miał ochoty uzywac kuszy leżącej obok, rzucając się do ucieczki. Gothar przeszukiwał poległych, Maaaq otworzyl drzwi karety. W środku siedziala mloda kobieta, jej piękną twarz przykrywały nieznacznie kruczoczarne loki. Ubrana w śnieżno białą suknie przyglądała się złodziejaszkowi swymi dużymi niebieskimi oczami...
...- A o wychędorzeniu niemyślaleś? – zapytał Aros z uśmiechem na twarzy. Hit, Michals i pozornie tylko śpiacy Radji parskneli.
-A jak nie, myślalem by i wychedożyć, w burdelach takich lasek nie ma – Maaaq mówił poważnie – ale jak sobie przypomne jednego zlodzieja co mu na chędozke przyszla ochota, to mi się szybko odechcialo.
Gothar zaśmiał się głośniej, słyszał już niejednokrotnie ta historie. Inni tylko patrzyli na nich pytająco.
-Podobno pewnemu gościowi- zaczą gothar -imienia którego nie pamiętam, chętka na pewna dzierlatke przyszła, a baba krzepka była, ze wsi. Polozyj ja na stół, wyją małego, ale panna owa nóż zdążyła chwicić, heh, dalej sobie dopiszcie – uśmieszek nie znikal z twarzy gothara. Michals pobladł, Aros z Hitem zaśmieli się.
-Nasz wzrok spotkał się na chwile – kontynuował...
...Maaaq uśmiechną się niedbale.
- Panna wybaczy, to potrwa tylko chwile – usmiech nie znikal z jego twarzy. Odwrócił się plecami do młódki i siegna po skrzynie, to co nastąpiło później stało się dla niego przestrogą na całe życie. Przestraszona pozornie dziewczyna chwiciła sztylet, kierujac jego ostrze w plecy maaaqa, w tym jednak momencie w dzrzwiczkach powozu staną Gothar, dziewczyna zawachała się na chwile ,jednak to wystarczyło, maaaq chwycił lewą ręką za rękę dziewczyny w ktorej ta trzymała sztylet, prawa ręką rąbną mocno z pięści w jej twarz.
Tym razem wszyscy słuchający rykneli śmiechem, nawet red który wydawało się że spal.
-Chciał bym to zobaczyć – parskna Hit.
-Potem już nie było tak śmiesznie – kontynuował maaaq gdy śmiechy ucichły- okazało się że ta panna to przyszła żona jakiego szlachcica, a ten w furie wpadł i wyznaczyl za nas nagrode wcale nie mało, podobno hańba okryliśmy jego. No i chwicili nas 15 dnia po napadzie, w burdelu gdzie często bywaliśmy, dalej to już wiecie.
-A ten szlachcic ścigać was dalej nie będzie? – zapytał Hit.
-Będzie zapewne, ale teraz to my już o tym wiedzieć będziemy.

niedlugo coś napisze,heh.
Powrót do góry
 
 
radji



Dołączył: 17 Cze 2002
Posty: 556
Skąd: z Siedlec

PostWysłany: Czw Maj 22, 2003 10:29 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Poranek zawitał ich słoneczny, grupa z ociąganiem zebrała się do drogi. Nie ruszyli już w stronę duktu którym wcześniej się poruszali, Michals miał teraz służyć za przewodnika i to on przybrał zaszczytnąi funkcje prowadzącego, obok niego szedł Red, nieco dalej Gothar i Maaaq opowiadali kolejna historie Arosowi i Hitmanowi. Pochód zamykał samotnie Radji, trzymając nagi miecz na barkach, przytrzymując prawa ręka rękojeść, a lewą ostrze.
Droga przebiegała przez wąskie leśne ścieżki, to prowadziła prosto to wiła się okrutnie. Gdzieniegdzie gałęzie przydrożnych krzewów utrudniały ją, innym razem była ona dość przyjemna. Korony drzew unosiły się wysoko ponad ich głowami, kryjąc przed nieznośnymi promieniami południowego słońca. Leśne poszycie wydawało ostatnie krople rosy, zalegającej od poranka. W oddali słychać było stukanie dzięcioła, przebiegające sarny, łosie i jelenie patrzyły na obcych niepewnie.
Szli tak dobrych kilka godzin nim Michals wskazał miejsce domniemanego pobytu besta, była to polana okalana wokół lasem. Na jej środku stał dość solidny drewniany dom, z gankiem na którym wisiały niedźwiedzie i bobrze skóry. Nieco dalej stał drewniany stół, otoczony pieńkami które zapewne robiły za krzesła. Cała grupa przypatrywała się chacie zza krzaków.
-To na pewno tu? – zapytał Hitman z niedowierzaniem. Reszta również była nieco zdziwiona. Michals pokiwał głową, widocznie pewny swego.
-Dobra radji idziemy – powiedzial po chwili Red. Radji spojrzał na niego z niedowiezaniem
-We dwóch?
-Po co go straszyć?
- może besta tam nie uraczymy, tylko jakiego świra który bełtem gotów nas przywitać.
Red zaśmiał się krzywo.
-idziemy Radji – powiedział stanowczo.
Oboje powoli wyszli zza gąszczy na polane, slońce od razu lekko ich oślepiło, fala goraca przeszyła ich ciała. Krople potu pojawiły się na czole. Po chwili ruszyli. Szli pewnie aby nie wzniecić podejrzeń że się w niecnych celach skradają. Krok po kroku zbliżali się do zabudowań.
Strzała przecieła powietrze tuż nad głowa Radjego, wbijając się z impetem w drzewo. Obaj rzucili się na ziemie, klnąc pod nosem.
-Następna będzie celna – rozległ się głos, red rozejrzał się leżąc, zauważył otwarte okno z którego zapewne celował strzelec.
-Besti to ty? – wypalił Radji – my swoi.
Nastała chwila ciszy.
-Wstańcie – rozległ się ponownie głos z chałupy.
Red spojrzał na radjego, Radji na Reda.
- Wstawajcie!!! - głos nabrał stanowczy ton – z tej pozycji nawet jak leżycie mogę wam w rzyć strzałe posłać.
Tym razem obaj wstali jednocześnie, z rękami podniesionymi do góry.
-Idźcie powoli w stronę chałupy.
Znów spojrzeli na siebie, lecz tym razem usłuchali za pierwszym razem. Szli wolno, blisko siebie w głowie kotłowało się od myśli.
-Niech mnie diabli – głos znowu zabrzmiał. Zza komina na dachu wyłoniła się postać, w ręku trzymała łuk. Zbiegła po spadzistym dachu, skoczyła, by po chwili stać już na ziemi. Szybkim krokiem ruszyła ku nim. Red i radji powoli opuścili ręce i spoglądali na postać, czekając że zaraz besta ujrzą. Ale ten nie wyglądał bynajmiej na besta, ba nawet nie przypominał nikogo ze znajomych im postaci. Mężczyzna ten miał długie czarne włosy do ramion i bujną brodę. A na sobie szary płaszcz. Ogółem człek ten na jakiego pustelnika wyglądał, a nie na wielkiego i dumnego generała „The Besta”. Jednak gdy zblizył się do nich na odległość niecałych dwóch metrów.
-Besti – Na twarzy radjego pojawił się uśmiech.
-Patrzcie radji i Red staneli w moich progach – Twarz jego wyrażała zadowolenie.
Best wymienił uściski reki z dawnymi towarzyszami.
-Ale zarosłeś, czyżbyś na te pustkowie brzytwy nie zabrał? – „najlepszy” zaśmiał się, biorąc pytanie Reda za retoryczne.
-Niech reszta waszych kompanionów wyjdzie zza tych krzaków – powiedział po chwili.
Początkowo best był niezbyt zadowolony z pobytu w kompani Michalsa, ale po wyjaśnieniach Reda przestał na niego krzywo patrzeć, choć sympatią, zresztą jak i reszta, go nie obdarzył.
Cała ósemka usiadła przy drewnianym stole na pieńkach które widocznie za krzesła służyły. Gospodarz skoczył po bimber, którego jak się później miał dość dużo, twierdził że trzymał go na specjalna okazje która dziś nadeszła. Z perspektywy zbliżającej się popijawy wyraźnie najbardziej zadowoleni byli Radji, Aros i Hitman, których zamiłowanie do alkocholu było powszechnie znane wśród kropkowiczów. Opowiadań nie było końca, kto gdzie był i co zwiedził po bitwie na osławionym kropkowym polu. Okazało się że besti również wyemigrował i walczył w najemnej armii, nawet nielada karierę zrobił, podobno też nawiązał romans z jaką księżniczką z państwa szachistów pod którego godłem służył. Niestety parę kochanków rozdzielił ojciec panny, nie chcąc by jego córka byle przybłędę za męża brała, do tego najemnika. Po tym zdarzeniu nie widząc innego wyjścia wrócił do kraju, a było to lat temu dwa, niedługo później zamieszkał w tej puszczy.
Im dłużej trwala popijawa tym historie stały się coraz bardziej imaginowane, w trakcie opowiadać co raz słychać było toasty, które jak zwykle w takich sytuacjach pite były „za” poległych. Tej nocy niemal pięciokrotnie pito toast generała kibica, słychać także było nazwiska Von satanusa, Von Boba czy overseera, a także bolitola. Niecierpliwy coraz nawoływali do polania nastepnego kieliszka, najczęściej hasłami typu „pykniem bo odwykniem” . Pito, żartowano, najczęściej na matki goistów, niektórzy coraz jakąś anegdote opowiedzieli. Impreza trwała póki ostatni nie spadł z pieńka, który jak już wszyscy wiedzieli służyły za krzesła.

c.d.n. może za jakies 3 dni, a może wczęsniej.
Powrót do góry
 
 
radji



Dołączył: 17 Cze 2002
Posty: 556
Skąd: z Siedlec

PostWysłany: Pią Maj 23, 2003 1:37 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dzień następny, tak jak i poprzedni również był gorący. Chcąc uniknąć słońca grupa przeniosła się do chałupy besta, a ta od wewnątrz prezentowała się nad wyraz dobrze. Była dwu pokojowa, w jednym pomieszczeniu była kuchnia, drugie mogło służyć za sypialnie i pokój gościnny. Wszystkie meble były wykonane ręką besta, jak się później dowiedzieli, a zrobione były z najwyższa klasą rasowego stolarza. Stały tam półki zawalone stertą różnych ksiąg, szafa pięknie zdobiona i niewielkie łóżko umieszczone w kącie. A na środku wielki stół wokół którego usiąść mogło do dwunastu osób. Biorąc pod uwagę stół stojący na zewnątrz można by odnieść wrażenie że gospodarz ma zamiłowanie do „wielkich” stołów, bynajmej na dużą liczba gości narzekać nie mógł, sąsiedztwo jak łatwo zauważyć miał zerowe, a i podróżni w tej części świata pojawiali się dość rzadko. Aros, Hitman, Michals, Best, Maaaq i Gothar szybko zajęli miejsca wokół stołu, tymczasem zainteresowanie Radjiego i Reda skupiło się na dość sporej kolekcji książek.
- „ Kropkolandia” – Powiedział Radji wyjmując książkę która jako pierwsza rzuciła mu się na oczy. Otworzył ją na stronie zaznaczonej uprzednio zapewne przez gospodarza. Red również wykazał zainteresowanie.
- Emiel Kropkej Kropkowicz – przeczytał spoglądając na zdjęcie starszego mężczyzny z siwą broda i bujnymi włosami. Na zbroi w którą był ubrany widniał herb kropkolandii, karta w krate z dwoma niebieskimi i dwoma czerwonymi kropkami na krzyż.
- Legendarny założycie kropkolandii – zaczą besti, reszta grupy również wyraziła zainteresowanie.
- Roku 1011 wedłóg kalendarza goistów – czytał Radji – więziony w gopolis, za szerzenie nowej religii, kropkoreligii, w roku 1013 dzięki spiskowi uciekł z garstką wiernych, 10 lat później staną na czele powstania, które rozniosło goistów w bitwie na Karmazynowym Polu i pod gopolis doprowadzając do powstania kropkoladii, na czele które staną, a było to 23 marca roku 1029. Od tego ów dnia do życia został powołany kalendarz kropkowiczów i z tym dniem każdy za kropkowicza się podający, winien czas liczyć.
Wszyscy słuchali z zaciekawieniem, choć każdy słyszał tą historie która 700 lat temu miała miejsce. Zapadła cisza.
- To była historia – przerwał milczenie best – a co was do mnie sprowadza?
- Chyba nie masz ochoty spędzić w tej puszczy resztę życia? – zaczą Red
- A co proponujesz?
- A co mogę proponować w dzisiejszych czasach, chcemy na szlak ruszyć. A skoro i ciebie na swej drodze spotkałem, więc proponuje.
Na twarzy besta pojawił się uśmieszek, wszyscy spojrzeli na niego, oczekując odpowiedzi.
- Hulajpartia jak za dawnych dobrych lat, heh, nie spodziewałem się że mnie jeszcze to spotka. Znacie mnie panowie, wiecie że nie mam zamiłowania do zapuszczania korzeni w jednym miejscu, choć prawdę mówiąc spodziewałem się że ta ziemia stanie się moim grobem. Ale skoro dziś po tylu latach spotykam ludzi których przez ten czas za umarłych miałem, więc skorzystam z propozycji i swoim mieczem i łukiem postaram się przysłużyć ...
... i stało się tak że ośmiu jeźdźców, którymi mężczyzna z blizną dowodził zaczęło palić i grabić, mordować i gwałcić. I każdy kto sprzymierzony z godłem go, staną na ich drodze giną niechybnie, rozniesiony na ostrzach ich mieczy. A za sobą tylko ziemie spaloną zostawiali i ciała martwych którzy odwagę mieli by zbrojnie przed nimi staną. A gdy biała pierzyna okalała ziemie, jeźdźców nie ośmiu było lecz dwunastu, gdyż czterech wyjetych z pod prawa ich szeregi wzmocniło. A zwali się oni:
- raimondas którego topór siał grozę wśród wrogów, Kajsuj, zdolny kusznik i dwóch szermierzy którzy zwali się muslimek i Rob.

Moich wielbicieli zapewniam że kontynuacja bedzie, a tych którzy uważaja moja epopeje za szmire, z żalem powiadamiam że niestet bede pisał, no chyba że kibic w przyplywie niezadowolenia i zlości usunie mnie z tego forum Smile Smile Smile , pozdrawiam prawdziwych kropkowiczow
Powrót do góry
 
 
Hitman



Dołączył: 03 Cze 2002
Posty: 145
Skąd: Retired Dotman

PostWysłany: Pią Maj 23, 2003 12:02 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

We want more Very Happy Radji Teache me my master Smile
Powrót do góry
 
 
ant22



Dołączył: 21 Lis 2002
Posty: 184

PostWysłany: Pią Maj 23, 2003 12:48 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kurcze dawno tu nie bylem. A tu cholera cala kompania powstaje. Radji ciagnij dalej Smile Kropki "Come back"
Powrót do góry
 
 
dzarol



Dołączył: 23 Maj 2003
Posty: 174
Skąd: Łódz

PostWysłany: Sob Maj 24, 2003 8:55 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Radji ty to masz fantazje Very Happy .Szkoda ze dowiedzialem sie o tej stronce tak pozno, no ale jak to mowia:Lepiej pozno niz wcale hehe.Bardzo ladna opowiesc.Tylko co do tej nienawisci kropkowiczow do graczy z go nie byl bym taki pewien.POzdrowienia i czesc Smile
Powrót do góry
 
 
Hitman



Dołączył: 03 Cze 2002
Posty: 145
Skąd: Retired Dotman

PostWysłany: Sob Maj 24, 2003 12:36 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Oooo dzarol ziom z eudezetu witamy na forum Smile
Powrót do góry
 
 
leokles



Dołączył: 07 Gru 2002
Posty: 640
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob Maj 24, 2003 7:05 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Radji nie zapomnij o przystąpieniu do rywalizaji o główną nagrodę NIKE. Już niebawem rozpocznie się konkurs w dziedzinie najlepszej książki tego roku. Czekamy na zwycięstwo. Pamiętaj, że możesz liczyć na nasze głosy.
Jesteśmy z Tobą Smile
Powrót do góry
 
 
dzarol



Dołączył: 23 Maj 2003
Posty: 174
Skąd: Łódz

PostWysłany: Nie Maj 25, 2003 1:55 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Z takimi opowiesciami Radji ma zwyciestwo w kieszeni Very Happy
Powrót do góry
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kropki.legion.pl Strona Główna -> Hydepark Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następna
Strona 1 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




wiadomosci z forum
Polityka cookies